sobota, 21 stycznia 2017

Rozdział 3 ,,Przeszłość daje o sobie znać…”

Tak wiem rozdział jest późno. Miał być wcześniej, ale wolałam zostawić go i jeszcze poczytać kilka razy.
A, więc mam nadzieję, że się spodobał , skomentujcie jak wrażenia.

4 jest w przygotowaniu tylko patrzeć, aż się pojawi. Do usłyszenia.

~**~

Przedzierałam się poprzez labirynt ciemnych korytarzy, otwierając raz po raz kolejne drzwi.    
   Nagle usłyszałam huk. Ruszyłam w tamtą stronę. Zatrzymałam się, nie wychodząc na otwarta przestrzeń. Stałam sparaliżowana widokiem.
             Sasuke przykładał ostrze katany do gardła Naruto. Gdy zamachną się blondyn uskoczył. Ja natomiast postanowiłam przypuścić atak na Uchihe.
            Zaatakowałam. Ostrze cięło powietrze, ani razu nie trafiając w przeciwnika. Nagle poczułam jak coś rozdziera materiał górnej części mojego stroju. Ciemnowłosy wycelował we mnie kataną osiągając połowiczny sukces. Broń wycelowana w moje ramię na szczęście nie rozcięła skóry.
            Zdecydowałam nie przeciągać dłużej naszego starcia. Skoczyłam na najbliższe drzewo. Skrywając wśród liści. Nie musiałam długo czekać na rozwój wydarzeń. Na polanie pojawili się Uzumaki, Sakura, Sai i jeszcze jeden członek ANBU, którego nie znałam.  Mój dotychczasowy przeciwnik uznał, że nie ma sensu toczyć kolejnej walki, ponieważ już po chwili zniknął w chmurze dymu.
            Zdjęłam maskę, co w tamtym momęcie było błędem. Po tym jak nijna z Konohy odeszli. Poczułam jak ktoś lub coś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się. Już miałam krzyknąć gdy zasłonił mi usta dłonią. Wpatrywałam się  w niego z niedowierzaniem. Tak samo jak on na mnie. Zabierając dłoń uśmiechnął się.
- Miło Cię widzieć.
- Naprawdę? Bo ja jakoś się nie cieszę.
            Zaśmiał się.
- Zmieniłaś się odkąd widziałem Cię po raz ostatni.
- Ty za to wogule. – w moim głosie dało się wyczuć drwinę. – Po za faktem, że nadal starasz się zemścić na bracie za mord klanu.  – zeskoczyłam z drzewa, a za mną on.
- To, że mam cel nie zmienia nic. Robię to z konkretnego powodu.
            Zmórowało mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że usłyszę te słowa z jego ust.
- Chcesz się na nim zemścić tylko dlatego, że jako jedyny zrobił coś na co nie odważył się nikt po za nim?
- Zrobił to z własnej nie przymusowej woli. Powiedz mi dlaczego mnie pozostawił przy życiu? – szepnął mi wprost do ucha. Przeszedł mnie dreszcz.
- Nie wiem. Byłeś i nadal jesteś dla niego ważny. – spróbowałam załagodzić sytuację.
- Może byłem, a może nie. Nie obchodzi mnie to. – odszedł kawałek. Nie ruszałam się czekałam na jego ruch.
      Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Podszedł do mnie szybkim krokiem opuściłam głowę natomiast on uniósł ją patrząc wprost w moje oczy. Poczułam jak po policzkach spływa pojedyncza łza, otarł ją.  Następnie nachylił się w jego oczach widziałam wahanie, którego zaraz nie było. Pocałował mnie najpierw delikatnie. Jednak nie widząc oporu z mojej strony pogłębił go, przymknęłam oczy, odwzajemniając go.  Popchnął mnie na najbliższe drzewo, opierając dłonie po obu stronach mojej głowy. Nie wiedząc co mam zrobić ze swoimi zarzuciłam je na jego ramiona oplatając go nimi wokół szyi. Przyciągnęłam go bardziej.   Przerwaliśmy dopiero gdy zabrakło nam powietrza, oddychaliśmy łapczywie łapiąc głębokie oddechy. Gdy spróbowałam pocałować go znowu nie pozwolił mi. Patrzyłam na niego pytająco.
- To nie powinno się było wydarzyć. – odsunął się na bezpieczną odległość. Ja nadal opierając się o pień spuściłam wzrok.
- Żałujesz? – podniosłam głowę patrząc na niego. Nie odwrócił wzroku, ale także nie patrzył wprost na mnie. Zbliżył się. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
            Spojrzałam w bok złapał  mnie delikatnie za podbródek zmuszając tym samym do spojrzenia na niego. Zachciało mi się płakać. Zamknęłam oczy starając się powstrzymać łzy, jednak jedna z nich wydostała się spływając po moim policzku.
- Nie żałuję. Jednak oboje wiemy, że to nie ma przyszłości. – usłyszałam jego głęboki głos tuż przy moim uchu, kiedy szeptał mi te słowa. Nie otwierając oczu zaczerpnęłam oddech.
- Skąd możesz to wiedzieć? – otworzyłam oczy. Twarz Sasuke wyrażała zaskoczenie.
- Nana nie chcę dawać Ci nadziei. Wiesz przecież kim jestem.
-  Wiem, a jednak podjęłam się misji na, której podejrzewałam spotkać Ciebie. Jednak z skąd możesz być pewien, że to nie miałoby przyszłości?
- Ponieważ ty masz osoby, którym na tobie zależy. Ja nie, jeszcze gdy mieszkałem w Konsze jedynymi osobami, które mnie rozumiały była Nera i Naruto. Oni jedynie wiedzieli co przeszedłem. Pomimo tego, że odrzucałem ich pomoc oni nadal starali się utrzymywać, ze mną kontakt. Teraz nie mam nikogo.
- Nie. – pokręciłam głową w geście zaprzeczenia. – Nadal masz osoby, którym na tobie zależy i nic tego nie zmieni.
- Niby kogo? – zapytał od niechcenia.
- Przyjaciół, Nere, brata… - zawahałam się. – oraz… mnie
- Nana wiesz przecież co zrobił Itachi.
- A czy ty wiesz dlaczego to zrobił?!
- Wiem, a może sądzisz, że wiesz lepiej ode mnie co wtedy nim kierowało! Jeżeli tak to wytłumacz mi to!! – zatrzymał się uderzając w drzewo w, którym po chwili widniała ogromna dziura.
,,Nie cały. – mojej głowie odezwał się uporczywy głos. - ,,Obie wiemy, że kilka osób z klanu prócz dwóch braci żyje.
– Dlaczego wymordował cały nasz klan!!  - przestraszyłam się gdy w jego oczach pojawił się sharingan . Wzięłam oddech aktywując Yukigan.  Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Jak z skąd masz oczy bestii?
-  Uaktywnił się w dniu gdy bardzo bliska mi osoba pożegnała się z życiem, przez te cholerne zasady!!!! – każde słowo wypowiadałam coraz głośniej jak i mocniej, aż w końcu zaczęłam krzyczeć.
- Karu? Aktywowałaś go po jego śmierci?
- Tak. – gniew zelżał, tak samo jak ona.
- Kiedy to się stało?
- Rok po twoim odejściu z Konohy. Członkowie ANBU go zabili, Danzou wydał taki rozkaz. Zanim jednak zginął przekazał mi bardzo ważne informacje. Gdy korzeń przybył na miejsce byłam zrozpaczona. Próbowali mnie zabrać, poczułam ogromy przypływ gniewu jak w amoku atakowałam jednego po drugim powalając na ziemię, a następnie podrzynając gardła.
            On stał przedmą nie odzywając się ani słowem. Nie dostrzegłam, u niego nic. Jego twarz była jakby wykuta z kamienia.
- Rozumiem. – podszedł z zamiarem ponownego połączenia naszych warg, jednak tym razem ja na to nie pozwoliłam.
- Robi się późno. Muszę wracać.
            Już miałam ruszać, kiedy załapał mnie za nadgarstek.
- Nana to co się dzisiaj wydarzyło…
- Nie martw się nic nikomu nie powiem. W raporcie także nie wspomnę o naszym spotkaniu. – puścił mnie i na odchodne musnął swoimi moje wargi znikając, ja wyruszyłam w drogę powrotną do wioski.
~***~
- Co i ty pozwoliłeś jej na taką misję?!! - na powrót spokojny dzień w wiosce przerwał donośny krzyk sensei drużyny 12.
- Anako na wolę ognia nie krzycz tak i się uspokój. Słychać cię w całej wiosce, po za tym Nana mogła odmówić. a jednak podjęła się jej.
- Może i mogła, ale to nie zmienia faktu, że ty i Nimazu zrobiliście to bez mojej wiedzy, po za tym ty jako jej sensei masz obowiązek zadbać o jej bezpieczeństwo, a nie puszczać samą na misję rangi A!!!! – gdyby nie to, że Anako zabrakło tchu wrzeszczałaby na mnie jeszcze dłużej.
- Jak skończyłaś już swoją wypowiedź to musisz wiedzieć, że gdyby nie była gotowa na samodzielną misje to ani ja ani Kage nie pozwolilibyśmy jej na to. – skrzyżowałem ręce na piersi patrząc na zdezorientowaną przyjaciółkę.
- Czyli mam rozumieć, że według was ona była na nią gotowa? – kiwnąłem głową.
- To była misja zwiadowcza nic po za tym.
            Takeshi zachwiała się, w ostatniej chwili złapałem ją nim upadła. Pomogłem jej usiąść na krześle. Podałem jej szklankę z wodą stojącą na stoliku.
- Proszę napij się.
            Wzięła ode mnie szklankę, upijając pokaźny łyk.
- Lepiej?
- Trochę. Kiedy ma stawić się w wiosce?
- Z tego co wiem. Czas przeznaczony na wykonane to od dwóch do trzech dni w porywie do pięciu. – nie poznawałem swojego głosu, brzmiał strasznie obco. Jednak ona wyglądała jakby tego nie zauważyła. Po chwili zobaczyłem jak na jej twarzy wykwita uśmiech.
- Mimo iż dzieli nas duża różnica wieku, dogadujemy się bardzo dobrze.
- Masz całkowitą rację, jednak należy zauważyć, że często się kłócimy. – uśmiechnąłem się promiennie.
- No tak, nawet częściej niż ty i Nikita.
            Jak na komendę wybuchliśmy gromkim śmiechem.
- A tak na marginesie nie powinnaś zbierać się na trening z 12?
- Masz rację to ja już lecę. Do zobaczenia.
            Wybiegła z domu. Zostawiając mnie samego.
,,Ona nigdy się nie zmieni.” – wyszedłem zaraz po niej kierując się do siedziby kage mając nadzieję na nową misję.
~***~
,,Jeszcze dwa kilometry. Ciekawe jak zareagowała Anako??” – robiłam wszystko tylko, żeby o nim nie myśleć . Przystanęłam na moment. Oparłam się o najbliższe drzew. Pień był przyjemnie chłodny.
            Zamknęłam oczy, wsłuchując się w odgłosy lasu. Gdy mama jeszcze żyła często spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu. Jednak gdy umarła wszystko drastycznie się zmieniło.
- Cześć co tak szybko wróciłaś.
            Podskoczyłam jak oparzona. Odwracając się przy tym. Przed mną stała Tasha z „bananem” na twarzy.
- Cześć. Uwinęłam się szybciej więc jestem wcześniej. – uśmiechnęłam się co nie wyszło tak naturalnie jak zazwyczaj. – Wogule co ty tu robisz?
- Ankao ukryła gdzieś zwoje i w ramach treningu kazała nam je odnaleźć. Od takie ćwiczenia terenowe.
- Jeżeli chcesz mogę Ci pomóc ich poszukać. Jak na razie nie chce mi się wracać do wioski.
- Serio? Dzięki  to ruszajmy.
             Po jakichś dwóch godzinach miałyśmy oba zwoje. Pierwszy był w dziupli drzewa na wyspie kruków. Natomiast drugi( nie mam pojęcia jak Anako zdołała go tam ukryć XD ale no cóż  to jedna z najlepszych kunochi dźwięku) był na dnie jeziora topielców.
- Naprawdę jesteś kochana bez Ciebie nie dałabym sobie rady z tymi zwojami. – wyciągała ostatnie pióra z długich czarnych włosów - A tak z ciekawości zapytam  jak poszedł zwiad?
- W miarę dobrze, chociaż mogłoby być lepiej. – posmutniałam. Przypominając sobie o minionych wydarzeniach.
- A dokładniej co się stało?
- Spotkałam Sasuke. – głos załamał  się gdy wypowiadałam jego imię.
            Zatrzymała się gwałtownie, ja też się zatrzymałam. Patrząc na nią z przerażeniem w oczach. Wyglądała jak czyny wulkan, który ma za chwilę eksplodować.
- Ty widziałaś się z Uchihą!! – wrzasnęła na całe gardło. – I nic a nic mi nie mówisz!!? Jak? Kiedy? Jakim cudem?
- Nie ma o czym mówić. To tylko spotkanie po latach nic wielkiego.
- Jak to nie ma o czym mówić? To jest bardzo ważne.  O czym rozmawialiście jak doszło do waszego spotkania??
- Normalnie. Gdy dotarłam na miejsce usłyszałam wybuch, a później Sasuke przyłożył Naruto katanę do gardła. Musiałam zareagować, więc go zaatakowałam. Gdy nadarzyła się okazja ukryłam się i na moje nieszczęście gdy zdjęłam maskę on tam był. – przerwałam aby spojrzeć na reakcję Tashy, która wyglądała na zaskoczoną. Ja natomiast miałam mieszane uczucia.
- I co dalej? Zaatakował Cię?
            Pokręciłam przecząco głową. Rumieniąc się nieznacznie.
- Znacznie gorzej.
- Nie rozumiem? – podrapała się po głowie. Jednak za chwile uderzyła pięścią w otwartą dłoń. Co oznaczało, że zaczaiła. – Całowaliście się?? – kiwnęłam, wytrzeszczyła oczy tak jakby miały jej zaraz wyjść z oczodołów. – No to super. – szturchnęła mnie w bok, uśmiechając się przyjaźnie.
- To jest tragiczne a nie super.- zakryłam twarz dłońmi.
- Oj Nani, Nani pocałował Cię chłopak, którego kochasz od dzieciaka i to jest tragiczne? To tak jakbym ja powiedziała, że związek z Derekiem jest najgorszym błędem życia co wcale nie jest prawdą. – uśmiechnęła się.
            Podeszłam do najbliższego drzewa, opierając się o nie, zjechałam plecami w dół. Podkuliłam nogi i schowałam głowę między nogi. Podeszła do mnie mocno przytulając.
- Ej no kochana nie łam się. Wszystko się ułoży.
- Nie ułoży się jest zaślepiony chęcią zabicia brata. Nawet gdybym starała się mu cokolwiek wytłumaczyć to on by mnie nie posłuchał.
            Poczułam jak pojedyncza łza spływa  po moim policzku.
- Gdybym mu powiedziała o zmianach jakie zaszły w Akatsuki on i tak by nie posłuchał.
- No może i tak, ale jeżeli i jemu na tobie zależy tak samo jak tobie na nim to istnieje cień szansy, że by zrozumiał.
- On nie zrobiłby tego. Jest za bardzo zaślepiony chęcią zemsty. Gdybym przedstawiła mu dowody to i tak by w to nie uwierzył. Gdy zapytałam czy żałuje tego co się między nami zadziało to powiedział, że to by nie wypaliło, że ja mam osoby które mnie trzymają w wiosce a on to zaprzepaścił. – łzy spłynęły po moich policzkach. Tasha przytuliła mnie jeszcze mocniej wtuliłam się chowając twarz w jej długich, miękkich włosach. Wdychałam zapach szamponu, którym je myje.
- Ci…ci… już dobrze nie płacz kochana. Nie warto jeszcze pożałuje swojej decyzji a jeżeli ni eto ja tego dopilnuję.  Po za tym wie jak to jest uwierz mi.
            Usłyszałyśmy szelest w krzakach. Z ,których za chwilę wyszły Luena z Nikitą. Namikaze wyglądała jak siedem nieszczęść, była cała ubłocona a we włosach miała pełno liści. Druga jinchuuriki nie prezentowała się lepiej miała zadrapany policzek, potargane mokre włosy i rozdartą bluzkę. Jednym słowem wyglądały jakby zamiast normalnego treningu przeszły szkolenie wojskowe.
- Cześć, fajnie was widzieć.  – na obu twarzach wykwitł szczery uśmiech.
- Hej. – zaczęłam niepewnie. – Co wam się stało??
            Spojrzały o sobie, następnie przenosząc wzrok na mnie i Tashę.
- A to nic takiego. – Luni złapała się za tył głowy.  Uśmiechając się szeroko tym samym ukazując nam rząd śnieżnobiałych zębów. – Miałyśmy bliskie spotkanie z rozszalałym niedźwiedziem.
            Wybałuszyłam oczy. Myśląc, że one znowu robią sobie z nas żarty. Już miałam im nagadać gdy głos zabrała Niki.
- Luena zapomniała wspomnieć, że jeden ze zwojów był ukryty właśnie w legowisku wielkiego futrzaka.
- Jak to? To sensei nie schowała go do jakiejś  dziury czy czegoś podobnego? – Moon wyglądała na mocno zdziwioną zaistniałą sytuacją. Zupełnie jak ja.
- No właśnie tak miło być tylko wiesz, że po niej możemy spodziewać się wszystkiego. – dziewczyna usiadła obok mnie, łapiąc się za obolałe ramię. – Mniejsza o to. Wolałabym oddać te cholerne zwoje i wrócić do domu gdzie w spokoju będę mogła się wyciągnąć na własnym łóżku.
- Masz rację, ja też o tym marzę szczególni, że misja nie była tak łatwa jak się z początku spodziewałam. – uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, trącając w bok.
- To w takim razie wracajmy na miejsce zbiórki i miejmy to za sobą.
            Podniosłam się. Czarnowłosa wyciągnęła do mnie rękę, którą chwyciłam podrywając ją tym samym do góry.
            Po dwudziestu minutach byłyśmy już na miejscu. Od razu przywitał nas karcący wzrok Anako która nie była bynajmniej zadowolona stanem dwójki jinchuuriki. Po krótkich wyjaśnieniach i oddaniu wszystkich zwoi. Udzieliła nam jeszcze reprymendy po czym kazała nam wracać do domu i się ogarnąć. Tak też zrobiłyśmy.
            Gdy przechodziłyśmy przez furtkę od razu zauważyłam postać stojącą w oknie na, której widok mimowolnie się rozchmurzyłam. Wchodząc do środka na spotkanie wybiegła nam Naomi od razu bombardując mnie stosem pytań.
- Nani jak dobrze, że wróciłaś. Okropnie się stęskniłam. Opowiadaj jak było na misji? Spotkałaś Ujami? A  może kogoś innego? – zmórowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Na szczęście nie przestawała nawijać i kolejne pytania padały z jej ust. - O a walczyłaś?
- Zaraz, zaraz nie wszystko na raz. Może najpierw pozwolisz mi trochę odsapnąć? – uśmiechnęłam się do niej. Mając nadzieję, że żadna nie poruszy tematu misji.
- No okej, ale później będziesz musiała opowiedzieć mi wszystko ze szczegółami. – nachyliła się do mnie, uśmiechając się przy tym i puszczając oczko.
            Speszyłam się i to bardzo. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Akurat gdy „zwabiony”
odgłosami naszych rozmów do pomieszczenia w, którym się znajdowałyśmy wszedł Orochimaru.
            Nikita chyba poczuła się lepiej bo od razu obiegła do niego oplatając rękoma jego kark całując. Od razu wywołując w naszej czwórce mieszane uczucia i zgorszone miny.
- No ej ja was kulturalnie proszę nie całujcie się przy nas. – wszyscy spojrzeliśmy na nosicielkę jedenasto ogoniastej, która aktualnie starała się wymazać obraz sceny jaką przed chwilą zobaczyła.  Zaczęłam się śmiać, ściągając tym samym na siebie uwagę.
- Co jest w tym niby śmiesznego?  Ja tylko mówię prawdę, coś takiego kategoryczne nie jest stworzone dl moich oczu!
- No dobra, dobra. – sensei podszedł do siostry rozczochrując jej włosy z czego ona nie była bynajmniej zadowolona. Posłała mu spojrzenie mówiące „Już nie żyjesz” – No a tak wogule moje drogie jak  poszedł trening?
            Dziewczyny z 12 spojrzały po sobie po czym zgodnie wykrzyczały.
- Okropnie!!!
            Wszyscy jak na komendę wybuchliśmy śmiechem.
- No ale tak na poważnie nie mogło być, aż tak źle.
- Uwierz mogło. – Tasha wdała się w żywą dyskusje. Ja nie czekając na reakcję ruszyłam w stronę pokoju.
Wchodząc do środka postanowiłam wziąć długi prysznic. Wyjęłam z szafy świeże, czyste ubrania. Plecak i maskę włożyłam do środka. Skierowałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz zrzucając tym samym brudny strój ANBU i bieliznę wszystko wylądowało w kosz. Ja natomiast szybko zniknęłam za drzwiami kabiny tym samym odkręcając kurek z ciepłą i zimną wodą. Pozwoliłam aby spływała po mnie. Przymknęłam oczy przypominając sobie ostatni dzień w Konoha-gakure. O rzece świetlików i o ostatnim wieczorze z chłopakami.
Po półgodzinnym myciu już przebrana w świrze ciuchy, z ręcznikiem na głowie wyszłam gdy okazało się, że dziewczyny skończyły dyskusję z Orochimaru. Tym samym przenosząc się do pokoju.
- No a teraz moja droga opowiesz nam jak przebiegła  misja. – Nami uśmiechnęła się. – Za nic nie mogę wyciągnąć tego z Tashy.
- Zgadzam się z Hatake zżera nas ciekawość.
            Spojrzałam na nią. Wygląda na, że obie z Lueną zdążyły się przebrać i ogarnąć. Bo ani jedna ani druga nie wyglądały jak zmory.
- Mnie jako tako to nie interesuję. To ty i Nami chcecie to wiedzieć.
- Masz rację ale wiesz jaka jestem. – Niki oparła się o krawędź łóżka zakładając ręce. Ja w tym czasie wycierałam włosy. Do pokoju Yuna o kulach.
            Powędrowałam wzrokiem do Tashy zadając jej nieme pytanie. Ona tak samo wyglądała na zaskoczoną.
- Yuna na wolę ognia co Ci się stało? –  wszystkie wyglądałyśmy na nieźle zaskoczone.
- A nic specjalnego. Mam tylko skręconą kostkę. Nic wielkiego. – prawie się wywróciła, kiedy stawiała kolejny krok. W ostatniej chwili złapał ją Haku.
- Mam rozmieć, że chcesz mieć kolejną nogę w gipsie?
- Tak wiem co chcesz przez to powiedzieć. Mam uważać.
- Haku mój drogi przyjacielu możesz nam wytłumaczyć dlaczego Ito ma nogę w gipsie. – spytałam odkładając ręcznik na oparcie krzesła.
- Hyy. O cześć Nan. Z nogą Yun to taka głupia sprawa. – przerwał łapiąc się za tył głowy.
- No co jej się stało? – ponagliła go Tasha.
- No jakby to powiedzieć… - Haku wyglądał na mocno zawstydzonego gdy to mówił.
- No wykrztuś to z siebie. – głos zabrała Luena.
- Oj byliśmy na spacerze i no w pewnym momęcie zaczęliśmy się ścigać. Przewróciła się i tym sposobem skręciła kostkę. – chłopak spojrzał na nas. A po chwili wszystkie oprócz mnie i Yuny wybuchły śmiechem.
- Czyli chcesz powiedzieć, że złamała nogę na randce. – zapytałam zajmując miejsce na łóżku obok Tashy.
            Pokiwał głową. Oblewając się tym samym wstydliwym rumieńcem. Chwilę się zastanawiałam o czym rozłożyłam się wzdłuż na łóżku. Jednak szybko podniosłam się do pozycji siedzącej ponieważ Nami razem z Moon przypuściły na mnie łaskotkowy atak. Wybuchłam głośnym śmiechem.
- No(śmiech) dziewczyny(śmiech) przestańcie(śmiech).
            Jednak one nie dawały za wygraną. Na szczęście z pomocą przyszłą mi Luena. Zabrała się za wampirkę natomiast ja przypuściłam atak na Naomi.
          Naszą małą bitwę przerwała nam osoba, która weszła do środka. Jak na komendę przywróciłyśmy się do porządku.
-Widzę moje panie, że humory wam dopisują. – sensei uśmiechała się podejrzliwe przyjacielsko.
- Długo nas pani obserwuje? – speszyłam się nie sądziłam, że ktoś oprócz naszej siódemki może jeszcze przebywać w pokoju i obserwować nasze wybryki.
- Wystarczająco długo aby wiedzieć kto zaczął tą bitwę i która ze stron ją wygrała.
            Spojrzałam dyskretnie na resztę „żołnierzy”. Wszystkie miały zakłopotanie na twarzach, zupełnie tak samo jak ja.
- Wracając do tego po co tutaj przyszłam. Kolacja jest już gotowa, więc cała wasza zgraja ma się zameldować w kuchni bo inaczej grozi wam karny trening. – wychodząc uschła do nas oczko. Wszyscy wiedzieliśmy do kogo to się najbardziej tyczy. Przed wyjściem rzuciła na odchodne. – A zapomniałabym ostatni w kuchni to trzeci tsuchikage. – wyszła zostawiając nas samych. Jak na komendę zerwaliśmy się z miejsc i w miarę możliwości każde z nas wybiegło z pokoju wprost do kuchni.
            Wszyscy usiedliśmy do stołu wpatrując się w pyszności stojące na stole. Jako ostatnia dołączyła Anako-san. Gdy byliśmy w komplecie od razu zabraliśmy się za pałaszowanie.
- Dziękuję za posiłek. – ostatnia miska została opróżniona przez Naomi. – Było przepyszne.
- To może ja pozmywam dzisiaj po kolacji. – już wstawałam gdy.
- O nie moja droga dzisiaj ja i Hak się ty zajmiemy a wy moje drogie panie macie usiąść i się zrelaksować. – Orochimaru ceremonialnie zabrał mi talerze z rąk. Uśmiechnęłam się. – Haku podnoś swoje szanowne cztery litery i pomóż mi posprzątać. – chłopak  przewróciła oczami po czy z niechęcią wstał  i skierował się do kuchni.
            Odprowadziłam go wzrokiem. Poczułam jak ktoś mnie dźga w bok. Luena nachyliła się nad moim ramieniem.
- Chodź mam coś co może Cię zaciekawić.
            Ruszyłam za nią. Poprowadziła mnie korytarzem oraz schodami wprost na strych. Zapalił światło. Na moment mnie oślepiając. Gdy już się przyzwyczaiłam moim oczom ukazał się widok beżowych pudeł z napisami na bokach. Na jednym z nich pochyłym pismem widniało moje imię. Właśnie do tego pudła podeszła moja towarzyszka. Wyciągnęła z niego pęk kopert.
- Co to jest?
- Są zaadresowane do Ciebie. – podała mi je. Przejęłam je niepewnie. – Dobrze by było gdybyś przeczytała chociaż ten pierwszy. – spojrzałam na nią niepewnie.
- Dlaczego akurat ten?
- Jest bardzo ważny. Przynajmniej tak myślę.
- No dobrze. – wyjęłam pierwszy. Otworzyłam go wyjmując ze środka papier ozdobiony w pęki i otwarte róże.
- To ja zostawię Cię samą. Daj znać jak przeczytasz. Będę w swoim pokoju. – wyszła zamykając za sobą klapę.
            Rozłożyłam kartkę, na której pochyłym pismem widniały znajome słowa.
Moja kochana córeczko
            Zakładając, że czytasz ten list oznacza to z pewnością, że mnie już na tym świecie nie ma. Szczerze żałuję, że nie mogę widzieć jak dorastasz i stajesz się ninja. Jednak nie żałuję. Wręcz przeciwnie jestem szczęśliwa, że mogłam spędzić  tobą ostatnie chwile. Tak wiele chciałabym Ci pokazać, tak wiele nauczyć i wyjaśnić.
            Zapewne gnębi Cię wiele pytań na, które nie możesz znaleźć odpowiedzi. To kolejny powód dla, którego piszę. Chciałabym Ci wytłumaczyć parę spraw. Jednak nie mogę zdradzić kto jest twoim ojcem. O tym musisz porozmawiać z Deidarą. Mam nadzieję, że nie pakuje się w kłopoty jak w dzieciństwie.
Gdybym tylko mogła pomóc Ci w opanowaniu mocy bestii. Na pewno było by Ci o wiele łatwiej. Jednak wracając do sedna. Mam nadzieję, że osoba na którą Cię nakieruję bardzo Ci pomoże. Zapewne znasz Ajami Senju. Od razu rozwieję twoje wątpliwości nie chodzi o nią tylko o naszą wspólną znajomą. Zapytaj ją o ostatnią łowczynie. Będzie wiedziała o kogo chodzi.
            Nie wiesz jeszcze tak wielu rzeczy o swoim pochodzeniu. O tym kim byłam. Zakładam, że nawiedzają Cię koszmary. Da się temu zaradzić w skrzynce wśród kopert jest medalion z ziołami. One powinny odegnać od Ciebie złe sny.
            Nie wiem o czym mogłabym jeszcze napisać. Kończy mi się czas. Zaraz przyjdzie twój wuj. Obiecałam mu, że pomogę mu w ogrodzie. Więc słowo się rzekło. Musisz wiedzieć, że bardzo Cię kocham i śmierć tego nie zmieni. Nadal będę przy tobie i twoim bracie. Żyję w waszych sercach i do póki będziecie o mnie pamiętać ja będę żyła.
Dla mojej małej Nany mama.
            Z każdym przeczytanym słowem łzy napływały coraz mocniej do oczu. Nigdy nie pomyślałabym, że mama pisała listy i to takie zaadresowane do mnie. Sięgnęłam po wspomniany w liście kuferek. Był w nim wisiorek wykonany ze srebra pachniał walerianą i miętą. Zgięłam kartkę, wkładając ją ponownie do koperty. Podniosłam pozostałe.
            Zeszłam ze strychu, powoli zamykając za sobą klapę. Zeszłam po schodach. Skierowałam się w stronę pokoju dziewczyn z 12.
            Zapukałam do drzwi mając nadzieję, że jeszcze nie śpią.
- Proszę!
            Nacisnęłam na klamkę. Zajrzałam nieśmiało do środka.
- Cześć jest Lun?
- Właź śmiało. Niki poszła do Oro a Tasha z tego co wiem miała iść się myć. – posłała jej mrożące spojrzenie. Moon przewróciła tylko oczami. Ale posłusznie spełniła polecenie. Gdy zamknęła za sobą drzwi, usiadłam na łóżku obok niej.
- Przeczytałaś? – zapytała nieśmiało i ostrożnie. Kiwnęłam na potwierdzenie.
- Zrobiłam to, ale nie za bardzo rozumiem skąd ty o tym wiedziałaś? – wzruszyła tylko ramionami uśmiechając się.
- Powiedzmy, że przypadkiem dowiedziałam się o tych pudłach a przeglądają ich zawartość natrafiłam na to z twoim imieniem. – Lun złapała się za tył głowy.
- W każdym razie dziękuję, że pokazałaś mi je. – przytuliłam ją.
- Nie ma za co, wszystko dla przyjaciółki. – odwzajemniła gest.
- Ej dziewczyny podałybyście mi majtki!? Zapomniałam ich zabrać spod poduszki!!
- Dobra już je dostajesz! – jinchuuriki przewróciła teatralnie oczy. Szybko doskoczyła do miejsca wampirki wyjmując dolną część bielizny. Podbiegła do drzwi łazienki, pukając. Uchyliła je wystawiając rękę. Na co czarnowłosa wręczyła jej teatralnie bieliznę. Tamta natomiast zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.
- Nie ma za co!!
- To może ja już pójdę do siebie. – wychodząc rzuciłam na odchodne. – Pogadamy innym razem.
            Wyszłam zostawiając je same. W drodze do pokoju złapałam się na myśleniu o dodatkowych treningach, które proponowała mi Konan. W sumie teraz bardzo by mi się przydały szczególnie, że nie z bardzo popisałam się na misji.
            Za nim się obejrzałam stałam już pod pokojem. Weszłam do środka. Zostawiając zmartwienia za sobą.
~****~
Za oknem jak co noc tajemnicza postać obserwowała poczynania domowników a szczególnie „naczynia zielonookiej bestii”. Jednak tym razem nie była sama.
- Nie rozumiem jak ty możesz tak długo siedzieć bez jakiegokolwiek ruchu Chou.
- Z łaski swojej Karo mogłabyś się zamknąć i nie przeszkadzać.
            Kapłanka wzruszyła ramionami.
- Co ciekawego jest w tej małe, że zarówno my jak i Ujami ją obserwujemy?
- Nic co powinno Cię interesować.
- W takim razie mogę wracać do świątyni? – ożywiła się. Spojrzała na towarzyszkę z nadzieją w oczach.
- Tak. Po za tym ja też kończę na dziś obserwację.
            Zeskoczyły z drzewa. Zatapiając się w ciemnym lesie. Jednak nie tylko one były w tamtym momęcie jedynymi obserwatorkami. Po drugiej stronie, ukryta w lesie stała postać w czarnym płaszczu z krwią ociekającą z rąk. U jej stóp leżało ciało zwierza.
            Kobieta zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła zabierając ze sobą ofiarę, która zostawiała za sobą karmazynowy ślad.




4 komentarze:

  1. Witam skoro już omieszkałam się przeczytać twojego bloga postanowiłam pozostawić po sobie ślad.
    Opowiadanie o tematyce Naruto. Troche mineło aż takie czytałam.
    Długość jak dla mnie idealna. Akcja mnie pozytywnie wciągneła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje,że wciągnęło i pozostaniesz na dłużej. 😉

      Usuń
  2. wpadłam zobaczyć czy może coś nowego jest. oj zasmucasz mnie :( Od jakiegoś czasu sobie zaglądam, opowiadanie nadrobiłam, ale nie miałam czasu żeby usiąść i jakiś komentarz naskrobać.
    Cóż mogę powiedzieć, historia przyjemna i szczerze ten rozdział podobał mi się najbardziej. Trochę mogłabym się przyczepić do budowy dialogów, ale to jest do wyćwiczenia ;) Wujek google jest pomocny z tym xD
    To tylko taka mała dygresja, bez urazy :(

    Chyba mało produktywna dziś jestem :(
    Ale życzę dużo weny! Chęci na pisanie! Czasu!
    A przy okazji zaproszę do siebie na shiny-lights.blogspot.com

    Pozdrawiam serdecznie♥
    Będę wpadać ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak wiem dawno mnie nie było :-( ale następne rozdziały mam prawie napisane
      Jutro pewne pojawi się 4. A jak napisze co najpewniej będzie w lipcu będzie 5.
      Obiecuje że postaram się być częściej:-)
      ~Mariko

      Usuń

Przeczytałeś/łaś jakiś rozdział? Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło czytając coś pozytywnego na temat rozdziału :)
Każdy pozytywny komentarz motywuje mnie do działania :)