Cześć i czołem myślałam, że się nie wyrobię a jednak 😉 udało się macie tutaj coś na mikołajki. Nie jest to jakiś one shot, ale cóż następny rozdział moim zdanie także można zaliczyć do takowego prezentu z okazji mikołajek. Od razu mówię, że ten rozdział zapewne będę poprawiać, a więc nie przywiązujcie się do niego zbytnio. A na razie to tyle z mojej strony.
~***~
-Długo mamy tak jeszcze stać, nogi mnie
bolą?!
Razem z resztą mojej
drużyny odbywałam karę za kolejne spóźnienie. Dzisiaj była ona dość
wymyślna. Sensei kazał nam stać na palach umieszczonych na środku jeziora z
wiadrem wody na głowie. To było dosyć trudne.
- Aż nauczycie się, żeby przychodzić na czas.
Nami zrobiła zbolałą
minę, ale nadal starała się utrzymać równowagę. Gdy spojrzałam na innych
wywnioskowałam, że tak samo jak Nami mają dość treningu. Ja jednak nie
odczuwałam zmęczenia byłam przyzwyczajona do takich treningów. Nagle usłyszałam
jak coś lub ktoś spada w dół.
- Yuna!! – krzyk i kolejny plusk wody.
Po chwili na
powierzchnię wypłynęły dwie osoby.
- Naomi, Nana na brzeg - po sekundzie obie
byłyśmy na twardym gruncie. Haku pomagał wstać Ito. Podbiegłyśmy do nich.
- Ej co to miało być .W jednej chwili stałaś,
a w drugiej wpadłaś do wody. - zapytałam zaniepokojona zaistniałą sytuacją.
- Sama nie wiem. Poczułam się trochę
słabo – złapała się za głowę i przechyliła do tyłu. W ostatniej chwili
złapała ją.
- Wszystko w porządku skarbie? – zapytał
czule.
Moja towarzyszka
zachichotała. Posłałam jej zdziwione spojrzenie.
-Naomi jeszcze jedno słowo i dostaniesz karny
trening. – Orochimaru wyglądał na zdenerwowanego i mało brakuje, aby wybuchł.
To wystarczyło, aby
ucichła. Za to ja zaczęłam na początku chichotać, a później coraz głośniej
śmiać. Zwróciłam przez to na siebie uwagę reszty.
- Można wiedzieć z czego się recholisz?
- Z reakcji Naomi. Nic na nią tak nie działa
jak dodatkowy trening. – zanim skończyłam tak samo jak ja przed
chwilą śmiechem wybuchli Haku i Yuna. Sensei pokręcił tylko głową na nasze
zachowanie.
- Jeżeli skończyliście wygłupy to marsz do
wioski. – cała nasza czwórka spojrzała na niego jak na wariata. Najpierw
na nas wrzeszczy, a teraz każe nam wracać do wioski. Coś tu jest nie tak.
- E.. a dobrze się pan czuje? – zapytała
niepewnie Yuna.
- Tak, teraz wszyscy do domu!! – krzyknął na
cały głos.
- Tak orochimaru-sama – odkrzyknęliśmy chórem.
Już miałam iść z
resztą gdy…
- Nana zaczekaj chwilę. Musze z tobą
porozmawiać.
Obróciłam się do
niego, a następnie do Naomi kiwnęłam na znak, by dołączyła do reszty. Natomiast
ja podeszłam do niego.
- Tak o co chodzi? – stanęłam naprzeciwko.
- Ostatnio rozmawiałem z godaime i oboje
doszliśmy do wniosku, że nadajesz się do podjęcia samodzielnej misji.
Wpatrywałam się w
niego ze zdziwieniem w oczach oraz na twarzy. O czym on mówi? Jaka misja solo?
Na takie akcje chodzą jedynie jōnini i wytrenowani członkowie ANBU. A ja jestem
chuninem oraz początkującym członkiem ANBU.
- Ja nie wiem czy się nadaje. – zaczęłam się
jąkać, nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Wiem, że to Cię zaskoczyło jednak jeżeli
chcesz odmówić masz do tego pełne prawo. – sensei uniósł ręce do góry dając do
zrozumienia, że nie ma zamiaru mnie do niczego zmuszać.
Wzięłam głęboki
oddech.
- A na czyn dokładniej miałaby ona polegać?
Teraz to on zaczerpnął
głębokiego oddechu.
- Chodzi o śledzenie Ujami. Podobno stoi za
uprowadzeniem z Konohy jednego z chuninów.
- Kogo dokładnie? – zainteresowała mnie
ta misja. Kto mógł dać się tak podejść.
Zapadła niezręczna
cisza. Robiłam się coraz bardziej zdenerwowana.
- Ten ninja został uprowadzony 3 lata temu.
Wszyscy myślą, że to ja za tym stoję. Ponieważ jak wiesz Ujami potrafi
przybrać postać każdego ninja i zwykłego człowieka.
Jako jeden z członków
ANBU wiedziałam o tym jak każdy. Po chwili trwającej dla mnie wieczność.
Usłyszałam odpowiedź.
- To Sasuke Uchiha.
Zamurowało mnie. Ten
sam chłopak, który przez cały mój pobyt w Konosze mnie ignorował po za niektórymi
momętami.
- Nana wszystko w porządku? – Orochimaru-sama
położył mi rękę na ramieniu, ja nadal stałam jak słup soli.
- Tak wszystko okej, ale ja nic o tym nie
wiedziałam. Przecież pisałam do Nery i ona nic nie wspomniała o tym, że odszedł z wioski. – do oczu napłynęły mi łzy.
Zakryłam je dłońmi. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje i przytula.
- Nie napisała Ci nic o tym ponieważ
ustaliliśmy, że nie powiemy nic aż nie przyjdzie na to pora.
Schowałam głowę w jego
długie włosy. Z nim mogłam porozmawiać o tym o czym nie mogłam z Naomi,
dziewczynami czy nawet z bratem.
- Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Tak (chlip). - byłam zdruzgotana gdy
widziałam go po raz ostatni powiedział mi, że bardzo za mną tęskni i
chciałby abyśmy znowu mogli spędzić czas jak kiedyś we troję.
- Już dobrze.(Ci) - szeptał mi do ucha
głaszcząc po włosach. – Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz wszystko będzie
dobrze.
Odsunął mnie
delikatnie, a ja wytarłam rękawem oczy. Powoli zaczęłam żałować mojego
zachowania. Myślałam, że ból rozsadzi mi głowę.
- Może będzie lepiej jeżeli odprowadzę Cię do
domu.
Pokręciłam przecząco
głową.
- Dam sobie radę. – wyjaśniłam ale widząc jego
minę dodałam pośpiesznie. – Muszę spędzić trochę czasu sama.
Skierowałam się w
stronę jeziora „topielców”. Zostawiając za sobą senseia i wszystkie dzisiejsze
wydarzenia. Została tylko myśl o nim. Podobno nazwa wzięła się od pierwszej
ofiary, która postanowiła w nim zakończyć ziemski żywot z powodu nieszczęśliwej
miłości. Od tamtej pory wiele osób skakało w ciemną toń kończąc ze sobą.
Spacerowałam brzegiem
przez jakieś piętnaście minut. Podczas, których myślałam o tym czy
powinnam przyjąć propozycję misji czy może jednak powierzyć ją bardziej
doświadczonej osobie.
„Ale jeżeli zrezygnujesz
okazja do rozmowy z Sasuke może się nie powtórzyć” – usłyszałam w głowie
uporczywy głos, towarzyszący mi od feralnej nocy podczas, której w obronie
brata zabiłam własnego ojca.
Postanowiłam skrócić
spacer i szybko wrócić do wioski.
~***~
Wchodząc do środka
uderzyła mnie przeraźliwa cisza. Idąc do pokoju sprawdzałam wszystkie
pomieszczenia. Nic, jakby każdy zapadł się pod ziemię. Nacisnęłam klamkę i
pchnęłam drzwi, a w środku….
- Wszystkiego najlepszego w dniu imienin
Nana!!! – przywitał mnie krzyk członków obu drużyn i brata.
Byłam w totalnym
szoku. Zapominałam o urodzinach, a co dopiero mówiąc o imieninach. Dziewczyny
rzuciły się na mnie wypowiadając życzenia. Gdy uwolniłam się już od nich
przyszedł czas na resztę.
- Nan mimo, iż jesteś leniem patentowanym to i
tak jesteś najlepszą siostrą na świecie. Więc powiem krótko nie zmieniaj się
kochana bądź zdrowa i szczęśliwa. – przytulił mnie mocno odwzajemniłam gest.
- Po twojej minie wnioskuję, że znowu
zapomniałaś o swoim dniu. – stwierdziła uradowana Tasha.
Ja na potwierdzenie
kiwnęłam głową. Następne dwie godziny spędziłam w gronie najbliższych mi osób.
Z czego byłam bardzo zadowolona. Kończyliśmy właśnie grać w butelkę gdy….
Puk-Puk, drzwi się
otworzyły do środka zajrzała sensei
dwunastki. Ruchem ręki poprosiła mnie abym wyszła na korytarz. Podejrzewałam,
że pewnie i ona chce mi złożyć życzenia. Ale jednak nie…
- Tak o co chodzi?
- Ktoś chce z tobą porozmawiać. – powiedziała
z grobową miną. Spojrzałam jej przez ramię a moim oczom ukazał się członek
ANBU. – Zostawię was samych.
- Kage Cię wzywa i to natychmiastowo. – oznajmił
zimnym głosem.
Kiwnęłam głową.
Zniknął w kłębach dymu ja puściłam się biegiem przez dom, a później wioskę do
siedzimy Oto-kage.
15 min później w gabinecie godaime.
- Ja naprawdę nie rozumiem czcigodna co do
całe tej sprawy mam ja. – z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej
niespokojna.
- Nadajesz się. Tak samo uważa Orochimaru.
Rozumiem masz prawo do obaw, ale wierzę w Ciebie, ponieważ nie jesteś zwyczajną
dziewczyną. – położyła mi na ramionach obie dłonie.
Spuściłam głowę. Przez chwilę stałyśmy tak bez ruchu.
-
Dobrze podejmę się tej misji czcigodna. – ukłoniłam się. A godaime wróciła na
swoje miejsce. Już miałam wychodzić…
-
Nana ta misja wymaga tego abyś była bardzo ostrożna. Jeżeli natkniesz się na
Ujami nie będziesz miała z nią najmniejszych szans w bezpośrednim starciu. – mówiła,
a ja pochłaniała każdą informację, która może się przydać. Nawet najbardziej
błacha. – Chciałabym również, abyś ubrała strój ANBU.
-
Ale ja go jeszcze nie dostałam! - zaprotestowałam.
-
Wiem o tym doskonale. – po czym ruchem ręki wskazała na leżące pudełko.
Podniosłam wieko, a moim oczom ukazała się biała maska z
roślinnymi emblematami i szary strój.
-
Problem rozwiązany. Możesz go zatrzymać jest twój. – oznajmiła nie podnosząc
głowy ze sterty papierów.
Już nic nie mówiąc wyszłam z gabinetu. Na korytarzu
minęłam sekretarkę i paru chuninów, którzy nie zwrócili na mnie uwagi.
Postanowiłam wybrać się nad jezioro. Po pół godzinnym
spacerze siedziałam na pomoście wpatrując się pusto w wodę. W mojej głowie
kotłowało się kilkanaście różnych pytań na, które nie dostałam odpowiedzi.
Z pobliskiego drzewa spadł kwiat. Przypominając mi o
pewnym wydarzeniu…
~***~
- Spójrz na wodę.
Mała dziewczynka w kimonie z dwoma kucykami
spojrzała w kierunku na który wskazywała jej mama.
- Ale śliczne. Jak taki mały kwiatek może stworzyć tyle kręgów?
- Każde nawet najmniejsze stworzenie może osiągnąć coś wielkiego
skarbie. – ucałowała ją w czoło przy okazji poprawiając medalion z kwiatem
wiśni zatopionym w bursztynie.
Kiwnęła małą
główką na potwierdzenie i uściskała mamę.
- Orinoko, Nana chodzicie już. Ana zrobiła obiad.
Razem z wujkiem, mamą i oni-san wróciła
do domu…
~***~
Do domu wróciłam około godziny 21:00. Co i tak na mnie
było bardzo wcześnie zwarzywszy na to, że gdy łapię doła potrafię przebywać po
za nim nawet do 1:00.
Starałam
się przemknąć cicho do pokoju w, którym paliło się światło??
-
To dziwne. Czyżby dziewczyny nie spały?
Wchodząc do pokoju dobiegły mnie śmiechy. Zamknęłam
za sobą drzwi w duchu przygotowując się na pytania.
-
O, hej Nan. Gdzie byłaś tak długo? – pierwsze pytanie padło z ust Yuny.
-
Byłam nad jeziorem. - spojrzałam na fioletowowłosą ze zdziwieniem malującym się
w oczach. - Dlaczego masz szklankę z wodą na głowie? - zapytałam trochę
zdziwiona, ale po chwili zauważyłam pustą butelkę na podłodze co wszystko
wyjaśniało. – Już nic nie mów wiem co robicie.
-
Ej, a co masz w tym pudełku? – pytanie padło z ust Nami, która z całej naszej
paczki była zawsze najbardziej ciekawska.
-
Dostałam od gondaime strój ANBU.
Dziewczyny łącznie z Tashą spojrzały na mnie z
otworzonymi buziami.
-
Czego tak na minie patrzycie? – poczułam się trochę nie swojo gdy w dziwny
sposób spoglądało na mnie kilka par oczu.
-
Dostałaś go od Kage?
Kiwnęłam głową na potwierdzenie.
-
Coś się stało? Czego tak na mnie patrzycie? – przestraszyłam się. Wszystkie
wyglądały jakby zobaczyły ducha. Osobiści nim nie jestem i nie widziałam
żadnego. Chociaż nasz dom uchodzi za nawiedzony.
-
Z jakiej okazji jeżeli można wiedzieć go dostałaś? Przecież dopiero co zdałyśmy
egzaminy do oddziału. – wampirka wyglądała na mocno oszołomioną moją
odpowiedzią.
Nie miałam ochoty na wyjaśnienia. Chociaż z drugiej strony
wiedziałam, że jeżeli im o tym nie powiem to nie odpuszczą dopóki nie otrzymają
sensownej odpowiedzi.
-
Yuna i Naomi wiedzą w znacznym skrócie o co chodzi. – wyjaśniłam odkładając
pudełko na szafkę. Czarnowłosa otwierała usta, aby zaprotestować. – Orochimaru
oraz Nimazu stwierdzili wspólnie, że mogę pójść na misję zwiadowczą rangi S. Ma
ona dotyczyć śledzenia wszystkim nam dobrze znanej osoby. – mój wzrok
powędrował ku Luenie. Ta zrozumiała o kogo chodzi, ponieważ na jej twarzy
pojawił się dziwny grymas.
Reszta w dalszym ciągu nie wiedząc o co chodzi patrzyła to
na mnie to na nią. Nagle Nikita podskoczyła na swoim miejsc zwracając tym samym
na siebie naszą uwagę.
-
Masz śledzić Ujami?!! – krzyknęła co równało się z naszej strony reakcją
odwrotną. Uciszyłyśmy ją przypominając, że powinnyśmy rozmawiać po cichu. -
Sorry. - szepnęła.
-
Wracając do twojego pytania. Tak mam ją śledzić.
-
No to gruba sprawa. Muszę przyznać, że oboje muszą mieć do Ciebie dużo zaufania
skoro powierzają Ci misję o takiej randze. - Tasha podrapała się po brodzie
intensywnie się przy tym nad czymś zastanawiając.
-
Wiem dlatego nie mogę pozwolić aby coś poszło nie tak. - westchnęłam.
Naomi wyglądała tak jakby chciała coś powiedzieć lecz
przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Popatrzyłyśmy po sobie po czym głos zabrała
Luena.
-
Proszę.
Do środka zajrzała głowa senseia. Odetchnęłyśmy z ulgą
ciesząc się, że to nie
Anako-san.
-
O co chodzi? – zapytała niepewnie.
Jednak zanim odpowiedział omiótł spojrzeniem całe
pomieszczenie.
-
Gaście światło i kładźcie się spać. – jęknęłyśmy niezadowolone. – Bez żadnych
dyskusji. Na początku miała do was przyjść Ana, ale z racji tego, że źle się
czuła wysłałem ją do pokoju. Więc teraz wszystkie idziecie spać, a przy
okazji dziewczyny z mojej drużyny czyli Naomi i Yuna. Trening jest jutro o
12:00.
Wskoczyłam
na łóżko z radości. Z racji, że mnie na nim nie będzie.
-
Tak więc dziewczyny z 12 do siebie. O godzinie 22:00 widzę was wszystkie
przebrane i gotowe do spania.
Dziewczyny niechętnie ale z przymusu opuściły nasz pokój.
Zostałyśmy we trzy. Po ustaleniu kolejności mycia, z której wynikała, że mam
być ostatnia położyłam się wygodniej czując, że nie wytrzymam do swojego czasu.
Po kilku sekundach zasnęłam.
Obudziłam się około 3:00. Dziewczyny spały. Wyśliznęłam
się z łóżka, a następnie na korytarz. Wchodząc do kuchni zrezygnowałam ze
światła. Namacałam blat i odpowiednie drzwiczki, wyciągnęłam szklankę.
Odszukałam lodówkę. Wyjęłam ze środka sok pomarańczowy, nalewając trochę.
Zawartość wypiłam duszkiem. Zabrałam pełną szklankę do pokoju. Cichaczem
weszłam do środka. Położyłam się zagrzebując w miękkiej pachnącej
pościeli. Jednej z niewielu rzeczy pozostałych mi po matce.
Zasnęłam.
Jednak ta noc nie miała minąć spokojnie.
~***~
- Deidara!!! – mała
dziewczynka szarpała się wołając o pomoc. Ojczym przykuł jedną z jej rączek do
oparcia łóżka. Co nie oznaczało, że była bezbronna. Próbowała się uwolnić wolną
dłonią próbując znowu krzyknąć. Zatkał jej skutecznie buzię swoją wielką łapą.
Drugą natomiast próbował zdjąć jej spodenki.
Nagle ktoś odciągnął go gwałtownie.
- Zostaw ją skurwysynie!!! – krzyknął blondyn. Dostał w twarz
zamknięta pięścią. Wylądował na drugim końcu pokoju.
- Oni - san!! – wrzasnęła przerażona obrotem spraw.
Mężczyzna podszedł do niego powolnym krokiem
niczym kat. Chłopak złapał się za bolący kark. Został poderwany do góry przez
ciemnowłosego.
- Teraz pożałujesz swojego zachowania gówniarzu. – jego głos
wbijał się w uszy pięciolatki niczym miliard ostrz. Złapał go za kark
przyciskając do ściany.
- Zostaw ją ona nie jest niczemu winna. – wybełkotał. – Jeżeli
musisz już to z kimś zrobić to niech będę to ja nie ona. Nie zależy mi. –
zacisnął oczy. Gdy tamten upuścił go na podłogę. Zdarł z niego koszulkę po czym
brutalnie pieścił jego sutki. Przechodząc coraz niżej do spodni, które także z
niego zdarł.
Przez cały czas dziewczynka przyglądała się z
przerażeniem temu co wyprawia jej ojczym. Zadziałała instynktownie. Otworzyła
wieko skrzynki. Złapała za rękojeść jednego ze sztyletów. Rzuciła, ostrze wbiło
się w plecy. Po skórze popłynęła ciemnoczerwona krew. Mężczyzna upadł na leżącego
pod nim blondyna.
Zrzucił go z siebie. Podniósł się do pozycji
siedzącej. Z pleców wystawała rękojeść oraz kawałek ostrza. Na łóżku ze łzami w
oczach oraz przerażeniem na twarzy siedziała turkusowo oka. Podbiegł do niej
krzywiąc się pry tym z bólu. Przygarnął ją do siebie. Ona automatycznie
schowała twarz.
- Nana już po wszystkim. Nic się nie stało. – brat starał się ją
uspokoić. Ona jednak nie płakała.
- Wiem. Cieszę się, że to zrobiłam. – zamurowało go, nie sądził,
że usłyszy coś takiego z jej ust. – Bałam się, że coś Ci się stanie.
Zrobiłam to, ponieważ nie chciałam, żebyś cierpiał. – przytulił ją mocniej.
Chociaż była tylko dzieckiem potrafiła podjąć tak ważną decyzję, nawet jeżeli
zrobiła to nieświadomie.
- Nan wiesz, że nie możemy tu zostać.
Spojrzała na brata.
- Muszę zapewnić Ci bezpieczeństwo. Dlatego to co się tutaj stało
wezmę na siebie.
- Dlaczego? – teraz jej oczy zaszły łzami.
- Jestem starszy dlatego zbieraj się zabieram Cię do Oto.
~***~
Obudziłam się wcześniej niż zazwyczaj. Cały dom był
pogrążony we śnie. Oczy z pozoru wyglądały na suche jednak w rzeczywistości
płakałam przez sen. Kolejny raz w tym miesiącu. Wyjęłam z pod poduszki ubrania
oraz ręcznik. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak zmora. Blada z podkrążonymi
oczami i zaschniętymi łzami. Zrzuciłam z siebie ubrania. Odkręciłam kurek
z zimną wodą. Opierając o ścianę pozwoliłam, aby woda zmyła ze mnie koszmar
nocy
Wychodząc z łazienki napotkałam spojrzenie Naomi
-
Nee, obudziłam Cię? - odłożyłam mokry ręcznik na oparcie krzesła. Wnioskując z
pustego łóżka Ito była u chłopaków.
-
Nie. Bardziej Yuna otwierając drzwi. - uśmiechnęłam się.
-
Spoko. - wygrzebałam z szafy mały plecak, który zawsze zabieram na misje. - Nie
wiesz może co się wczoraj stało Anako?
Naomi wzruszyła ramionami. Otworzyła usta, ale zaraz
szybko je zamknęła.
-
Czyli nie wiesz? - kiwnęła głową.
Wyjęłam z szuflady parę kunai oraz shurikeinów. Odłożyłam
je na łóżko obok plecaka.
-
W nocy płakałaś prawda? - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Stałam tyłem do
niej. Zamknęłam oczy biorąc głęboki oddech.
-
Słyszałaś? - wyszeptałam. Objęła mnie od tyłu. Odwróciłam się obejmując ją.
-
Nie, ale gdy się obudziłam szlochałaś. - szepnęła.
Stałyśmy tak przez parę minut. Dopóki nie usłyszałyśmy
pukania do drzwi. Usiadłam na łóżku, a ona poszła otworzyć.
- Cześć jest Nana? - Naomi odsunęła się
wpuszczając blondyna do środka. Przewróciłam oczami na jego widok.
- Czego chcesz? - rzuciłam.
- Pogadać. - przerwał, spojrzał na Naomi. - Na
osobności.
Zrozumiała o co chodzi
i szybko wyszła z pokoju zostawiając nas samych. Usiadł obok mnie, a ja nadal
wpatrywałam się pusto w przestrzeń.
Szturchnął mnie lekko
w bok. Zmuszając tym samym, abym zaszczyciła go spojrzeniem.
- Słyszałem, że puszczają Cię samą na misję
rangi S.
Zamiast coś powiedzieć
zaczęłam analizować jego dzisiejszy ubiór. Nie miał na sobie płaszcza w
czerwone chmurki. Ubrany był w ciemne jeansowe spodnie i czarną bluzkę z
siateczką na ramionach, długa grzywka związana była na czubku w kucyk natomiast
reszta luźno opadały zasłaniając lewe oko.
- A no puszczają. - bąknęłam. - I co z tego? -
spojrzałam na niego pustym wzrokiem.
- Martwię się o Ciebie. - opuściłam głowę
patrząc na podłogę.
- Nie masz o co. - chciałam go przytulić
powiedzieć, że nie jestem już pięcioletnią dziewczynką, która potrzebuje
opieki. - Dam sobie radę. Jestem wyszkolona lepiej niż mało kto.
- Wiem, nie martwię się o to czy sobie
poradzisz tylko, że go spotkasz. - w jego oczach zobaczyłam złość. Doskonale
wiedziałam o kogo chodzi.
- Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Ta misja
polega tylko na zwiadzie nic więcej.
Pokiwał głową.
Przyciągnął mnie mocno przytuląjc. Wtuliłam się w niego. Trwaliśmy tak przez dłuższą
chwilę nie odzywając ani słowem.
- Chyba powinnam się zbierać. Za godzinę muszę
ruszać, a mam się jeszcze spakować i przebrać. - wypuścił mnie
niechętnie.
-To ja pójdę w takim razie poszukać Naomi. -
wyszedł zostawiając mnie samą.
Gdy wyszedł wrzuciłam broń do plecaka. Wzięłam pudełko po
czym udałam się do łazienki. Wyszłam ubrana w strój ANBU.
Postanowiłam wyjść w tradycyjny sposób. Otworzyłam okno
upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu zrzuciłam plecak na ziemię.
Następnie sama wyskoczyłam.
Lądowanie w miarę mi się udało. Tak jak przystało na
członka elitarnej drużyny zwiadowczej nie dało się usłyszeć jak spadam na
twardy grunt. Maskę przyczepiłam
do plecaka na tyle luźno aby szybko ją zdjąć, ale także na tyle mocno, aby
się nie odczepiła.
Puściłam się biegiem w stronę lasu. Wbiegając w głąb nie myślałam o niczym
innym jak tylko o tym co mnie czeka.
Hej hej ! trochę dawno nie było posta... będziemy się gniewać :D
OdpowiedzUsuńNie no tak serio to super! Czekam na kolejny z niecierpliwością, życzę weny duuużo.
Przepraszam😔 za długą nieobecność ale nie miałam trochę czasu i weny żeby go skończyć. Na głowie miałam też opowiadanie konkursowe i dla tego ale obiecują,że rozdział 3 będzie szybciej jest już w połowie napisany.
Usuń