środa, 7 grudnia 2016

Rozdział 2 Wezwanie

Cześć i czołem myślałam, że się nie wyrobię a jednak 😉 udało się macie tutaj coś na mikołajki. Nie jest to jakiś one shot, ale cóż następny rozdział moim  zdanie także można zaliczyć do takowego prezentu z okazji mikołajek. Od razu mówię, że ten rozdział zapewne będę poprawiać, a więc nie przywiązujcie się do niego zbytnio. A na razie to tyle z mojej strony. 
ZAPRASZAM DO CZYTANIA!!!

~***~


-Długo mamy tak jeszcze stać, nogi mnie bolą?!
Razem z resztą mojej drużyny odbywałam karę za kolejne spóźnienie. Dzisiaj była ona dość wymyślna. Sensei kazał nam stać na palach umieszczonych na środku jeziora z wiadrem wody na głowie. To było dosyć trudne.
- Aż nauczycie się, żeby przychodzić na czas.
Nami zrobiła zbolałą minę, ale nadal starała się utrzymać równowagę. Gdy spojrzałam na innych wywnioskowałam, że tak samo jak Nami mają dość treningu. Ja jednak nie odczuwałam zmęczenia byłam przyzwyczajona do takich treningów. Nagle usłyszałam jak coś lub ktoś spada w dół.



- Yuna!! – krzyk i kolejny plusk wody.
Po chwili na powierzchnię wypłynęły dwie osoby.
- Naomi, Nana na brzeg - po sekundzie obie byłyśmy na twardym gruncie. Haku pomagał  wstać Ito. Podbiegłyśmy do nich.
- Ej co to miało być .W jednej chwili stałaś, a w drugiej wpadłaś do wody. - zapytałam zaniepokojona zaistniałą sytuacją.
- Sama nie wiem. Poczułam się trochę  słabo – złapała się za głowę  i przechyliła do tyłu. W ostatniej chwili złapała ją.
- Wszystko w porządku skarbie? – zapytał czule.
Moja towarzyszka zachichotała. Posłałam jej zdziwione spojrzenie.
-Naomi jeszcze jedno słowo i dostaniesz karny trening. – Orochimaru wyglądał na zdenerwowanego i mało brakuje, aby wybuchł.
To wystarczyło, aby ucichła. Za to ja zaczęłam na początku chichotać, a później coraz głośniej śmiać. Zwróciłam przez to na siebie uwagę reszty.
- Można wiedzieć z czego się recholisz?
- Z reakcji Naomi. Nic na nią tak nie działa jak dodatkowy  trening. – zanim skończyłam tak samo jak ja przed chwilą śmiechem wybuchli Haku i Yuna. Sensei pokręcił tylko głową na nasze zachowanie.
- Jeżeli skończyliście wygłupy to marsz do wioski. – cała nasza czwórka spojrzała na niego jak na wariata. Najpierw na nas wrzeszczy, a teraz każe nam wracać do wioski. Coś tu jest nie tak.
- E.. a dobrze się  pan czuje? – zapytała niepewnie Yuna.
- Tak, teraz wszyscy do domu!! – krzyknął na cały głos.
- Tak orochimaru-sama – odkrzyknęliśmy chórem.
Już miałam iść z resztą gdy…
- Nana zaczekaj chwilę. Musze z tobą porozmawiać.
Obróciłam się do niego, a następnie do Naomi kiwnęłam na znak, by dołączyła do reszty. Natomiast ja podeszłam do niego.
- Tak o co chodzi? – stanęłam naprzeciwko.
- Ostatnio rozmawiałem z godaime i oboje doszliśmy do wniosku, że nadajesz się do podjęcia samodzielnej misji.
Wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem w oczach oraz na twarzy. O czym on mówi? Jaka misja solo? Na takie akcje chodzą jedynie jōnini i wytrenowani członkowie ANBU. A ja jestem chuninem oraz początkującym członkiem ANBU.
- Ja nie wiem czy się nadaje. – zaczęłam się jąkać, nie wiedziałam co mam  powiedzieć.
- Wiem, że to Cię zaskoczyło jednak jeżeli chcesz odmówić masz do tego pełne prawo. – sensei uniósł ręce do góry dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru mnie do niczego zmuszać.
Wzięłam głęboki oddech.
- A na czyn dokładniej miałaby ona polegać?
Teraz to on zaczerpnął głębokiego oddechu.
- Chodzi o śledzenie Ujami. Podobno stoi za uprowadzeniem z Konohy jednego z chuninów.
- Kogo dokładnie?  – zainteresowała mnie ta misja. Kto mógł dać się tak podejść.
Zapadła niezręczna cisza. Robiłam się coraz bardziej  zdenerwowana.
- Ten ninja został uprowadzony 3 lata temu. Wszyscy  myślą, że to ja za tym stoję. Ponieważ jak wiesz Ujami potrafi przybrać postać każdego ninja i zwykłego człowieka.
Jako jeden z członków ANBU wiedziałam o tym jak każdy. Po chwili trwającej dla mnie wieczność. Usłyszałam odpowiedź.
- To Sasuke Uchiha.
Zamurowało mnie. Ten sam chłopak, który przez cały mój pobyt w Konosze mnie ignorował po za niektórymi momętami.
- Nana wszystko w porządku? – Orochimaru-sama położył mi rękę na ramieniu, ja nadal stałam jak słup soli.
- Tak wszystko okej, ale ja nic o tym nie wiedziałam. Przecież pisałam do Nery i ona nic nie wspomniała o tym, że  odszedł z wioski. – do oczu napłynęły mi łzy. Zakryłam je dłońmi. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje i przytula.
- Nie napisała Ci nic o tym ponieważ ustaliliśmy, że nie powiemy nic aż nie przyjdzie na to pora.
Schowałam głowę w jego długie włosy. Z nim mogłam porozmawiać o tym o czym nie mogłam z Naomi, dziewczynami czy nawet z bratem.
- Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Tak (chlip). - byłam zdruzgotana gdy widziałam go po raz ostatni powiedział  mi, że bardzo za mną tęskni i chciałby abyśmy znowu mogli spędzić czas jak kiedyś we troję.
- Już dobrze.(Ci) - szeptał mi do ucha głaszcząc po włosach. – Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
Odsunął mnie delikatnie, a ja wytarłam rękawem oczy. Powoli zaczęłam żałować mojego zachowania. Myślałam, że ból rozsadzi mi głowę.
- Może będzie lepiej jeżeli odprowadzę Cię do domu.
Pokręciłam przecząco głową.
- Dam sobie radę. – wyjaśniłam ale widząc jego minę dodałam pośpiesznie. – Muszę spędzić trochę czasu sama.
Skierowałam się w stronę jeziora „topielców”. Zostawiając za sobą senseia i wszystkie dzisiejsze wydarzenia. Została tylko myśl o nim. Podobno nazwa wzięła się od pierwszej ofiary, która postanowiła w nim zakończyć ziemski żywot z powodu nieszczęśliwej miłości. Od tamtej pory wiele osób skakało w ciemną toń kończąc ze sobą.
Spacerowałam brzegiem przez jakieś piętnaście minut. Podczas, których myślałam o tym  czy powinnam przyjąć propozycję misji czy może jednak powierzyć ją bardziej doświadczonej osobie.
„Ale jeżeli zrezygnujesz okazja do rozmowy z Sasuke może się nie powtórzyć” usłyszałam w głowie uporczywy głos, towarzyszący mi od feralnej nocy podczas, której w obronie brata zabiłam własnego ojca.
Postanowiłam skrócić spacer i szybko wrócić do wioski.
~***~
Wchodząc do środka uderzyła mnie przeraźliwa cisza.  Idąc do pokoju sprawdzałam wszystkie pomieszczenia. Nic, jakby każdy zapadł się pod ziemię. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, a w środku….
- Wszystkiego najlepszego w dniu imienin Nana!!! – przywitał mnie krzyk członków obu drużyn i brata.
Byłam w totalnym szoku. Zapominałam o urodzinach, a co dopiero mówiąc o imieninach. Dziewczyny rzuciły się na mnie wypowiadając życzenia. Gdy uwolniłam się już od nich przyszedł czas na resztę.
- Nan mimo, iż jesteś leniem patentowanym to i tak jesteś najlepszą siostrą na świecie. Więc powiem krótko nie zmieniaj się kochana bądź zdrowa i szczęśliwa. – przytulił mnie mocno odwzajemniłam gest.
- Po twojej minie wnioskuję, że znowu zapomniałaś o swoim dniu. – stwierdziła uradowana Tasha.
Ja na potwierdzenie kiwnęłam głową. Następne dwie godziny spędziłam w gronie najbliższych mi osób. Z czego byłam bardzo zadowolona. Kończyliśmy właśnie grać w butelkę gdy….
Puk-Puk, drzwi się otworzyły  do środka zajrzała sensei dwunastki. Ruchem ręki poprosiła mnie abym wyszła na korytarz. Podejrzewałam, że pewnie i ona chce mi złożyć życzenia. Ale jednak nie…
- Tak o co chodzi?
- Ktoś chce z tobą porozmawiać. – powiedziała z grobową miną. Spojrzałam jej przez ramię a moim oczom ukazał się członek ANBU.  – Zostawię was samych.
- Kage Cię wzywa i to natychmiastowo. – oznajmił zimnym głosem.
Kiwnęłam głową. Zniknął w kłębach dymu ja puściłam się biegiem przez dom, a później wioskę do siedzimy Oto-kage.
15 min później w gabinecie godaime.
- Ja naprawdę nie rozumiem czcigodna co do całe tej sprawy mam ja. – z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej niespokojna.
- Nadajesz się. Tak samo uważa Orochimaru. Rozumiem masz prawo do obaw, ale wierzę w Ciebie, ponieważ nie jesteś zwyczajną dziewczyną. – położyła mi na ramionach obie dłonie.
Spuściłam głowę. Przez chwilę stałyśmy tak bez ruchu.
- Dobrze podejmę się tej misji czcigodna. – ukłoniłam się. A godaime wróciła na swoje miejsce. Już miałam wychodzić…
- Nana ta misja wymaga tego abyś była bardzo ostrożna. Jeżeli natkniesz się na Ujami nie będziesz miała z nią najmniejszych szans w bezpośrednim starciu. – mówiła, a ja pochłaniała każdą informację, która może się przydać. Nawet najbardziej błacha. – Chciałabym również, abyś ubrała strój ANBU.
- Ale ja go jeszcze nie dostałam! - zaprotestowałam.
- Wiem o tym doskonale. – po czym ruchem ręki wskazała na leżące pudełko.
Podniosłam wieko, a moim oczom ukazała się biała maska z roślinnymi emblematami i szary strój.
- Problem rozwiązany. Możesz go zatrzymać jest twój. – oznajmiła nie podnosząc głowy ze sterty papierów.
Już nic nie mówiąc wyszłam z gabinetu. Na korytarzu minęłam sekretarkę i paru chuninów, którzy nie zwrócili na mnie uwagi.
Postanowiłam wybrać się nad jezioro. Po pół godzinnym spacerze siedziałam na pomoście wpatrując się pusto w wodę. W mojej głowie kotłowało się kilkanaście różnych pytań na, które nie dostałam odpowiedzi.
Z pobliskiego drzewa spadł kwiat. Przypominając mi o pewnym wydarzeniu…
~***~
- Spójrz na wodę.
Mała dziewczynka w kimonie z dwoma kucykami spojrzała  w kierunku na który wskazywała jej mama.
- Ale śliczne. Jak taki mały kwiatek może stworzyć tyle kręgów?
- Każde nawet najmniejsze stworzenie może osiągnąć coś wielkiego skarbie. – ucałowała ją w czoło przy okazji poprawiając medalion z kwiatem wiśni zatopionym w bursztynie.
           Kiwnęła małą  główką  na potwierdzenie i uściskała  mamę.
- Orinoko, Nana chodzicie już. Ana zrobiła obiad.
Razem z wujkiem, mamą i oni-san  wróciła do domu…
~***~
Do domu wróciłam około godziny 21:00. Co i tak na mnie było bardzo wcześnie zwarzywszy na to, że gdy łapię doła potrafię przebywać po za nim nawet  do 1:00.
Starałam się przemknąć cicho do pokoju w, którym paliło się światło??
- To dziwne. Czyżby dziewczyny nie spały?
Wchodząc do pokoju  dobiegły mnie śmiechy. Zamknęłam za sobą drzwi w duchu przygotowując się na pytania.
- O, hej Nan. Gdzie byłaś tak długo? – pierwsze pytanie padło z ust Yuny.
- Byłam nad jeziorem. - spojrzałam na fioletowowłosą ze zdziwieniem malującym się w oczach. - Dlaczego masz szklankę z wodą na głowie? - zapytałam trochę zdziwiona, ale po chwili zauważyłam pustą butelkę na podłodze co wszystko wyjaśniało. – Już nic nie mów wiem co robicie.
- Ej, a co masz w tym pudełku? – pytanie padło z ust Nami, która z całej naszej paczki była zawsze najbardziej ciekawska.
- Dostałam od gondaime strój ANBU.
Dziewczyny łącznie z Tashą spojrzały na mnie z otworzonymi buziami.
- Czego tak na minie patrzycie? – poczułam się trochę nie swojo gdy w dziwny sposób spoglądało na mnie kilka par oczu.
- Dostałaś go od Kage?
Kiwnęłam głową na potwierdzenie.
- Coś się stało? Czego tak na mnie patrzycie? – przestraszyłam się. Wszystkie wyglądały jakby zobaczyły ducha. Osobiści nim nie jestem i nie widziałam żadnego. Chociaż nasz dom uchodzi za nawiedzony.
- Z jakiej okazji jeżeli można wiedzieć go dostałaś? Przecież dopiero co zdałyśmy egzaminy do oddziału. – wampirka wyglądała na mocno oszołomioną moją odpowiedzią.
Nie miałam ochoty na wyjaśnienia. Chociaż z drugiej strony wiedziałam, że jeżeli im o tym nie powiem to nie odpuszczą dopóki nie otrzymają sensownej odpowiedzi.
- Yuna i Naomi wiedzą w znacznym skrócie o co chodzi. – wyjaśniłam odkładając pudełko na szafkę. Czarnowłosa otwierała usta, aby zaprotestować. – Orochimaru oraz Nimazu stwierdzili wspólnie, że mogę pójść na misję zwiadowczą rangi S. Ma ona dotyczyć śledzenia wszystkim nam dobrze znanej osoby. – mój wzrok powędrował ku Luenie. Ta zrozumiała o kogo chodzi, ponieważ na jej twarzy pojawił się dziwny grymas.
Reszta w dalszym ciągu nie wiedząc o co chodzi patrzyła to na mnie to na nią. Nagle Nikita podskoczyła na swoim miejsc zwracając tym samym na siebie naszą uwagę.
- Masz śledzić Ujami?!! – krzyknęła co równało się z naszej strony reakcją odwrotną. Uciszyłyśmy ją przypominając, że powinnyśmy rozmawiać po cichu. - Sorry. - szepnęła.
- Wracając do twojego pytania. Tak mam ją śledzić.
- No to gruba sprawa. Muszę przyznać, że oboje muszą mieć do Ciebie dużo zaufania skoro powierzają Ci misję o takiej randze. - Tasha podrapała się po brodzie intensywnie się przy tym nad czymś zastanawiając.
- Wiem dlatego nie mogę pozwolić aby coś poszło nie tak. - westchnęłam.
Naomi wyglądała tak jakby chciała coś powiedzieć lecz przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Popatrzyłyśmy po sobie po czym głos zabrała Luena.
- Proszę.
Do środka zajrzała głowa senseia. Odetchnęłyśmy z ulgą ciesząc się, że to nie
Anako-san.
- O co chodzi? – zapytała niepewnie.
Jednak zanim odpowiedział omiótł spojrzeniem całe pomieszczenie.
- Gaście światło i kładźcie się spać. – jęknęłyśmy niezadowolone. – Bez żadnych dyskusji. Na początku miała do was przyjść Ana, ale z racji tego, że źle się czuła  wysłałem ją do pokoju. Więc teraz wszystkie idziecie spać, a przy okazji dziewczyny z mojej drużyny czyli Naomi i Yuna. Trening jest jutro o 12:00.
Wskoczyłam na łóżko z radości. Z racji, że mnie na nim nie będzie.
- Tak więc dziewczyny z 12 do siebie. O godzinie 22:00 widzę was wszystkie przebrane i gotowe do spania.
Dziewczyny niechętnie ale z przymusu opuściły nasz pokój. Zostałyśmy we trzy. Po ustaleniu kolejności mycia, z której wynikała, że mam być ostatnia położyłam się wygodniej czując, że nie wytrzymam do swojego czasu. Po kilku sekundach zasnęłam.
Obudziłam się około 3:00. Dziewczyny spały. Wyśliznęłam się z łóżka, a następnie na korytarz. Wchodząc do kuchni zrezygnowałam ze światła. Namacałam blat i odpowiednie drzwiczki, wyciągnęłam szklankę. Odszukałam lodówkę. Wyjęłam ze środka sok pomarańczowy, nalewając trochę. Zawartość wypiłam duszkiem. Zabrałam pełną szklankę do pokoju. Cichaczem weszłam do środka. Położyłam się zagrzebując w miękkiej pachnącej  pościeli. Jednej z niewielu rzeczy pozostałych mi po matce.
Zasnęłam. Jednak ta noc nie miała minąć spokojnie.
~***~
- Deidara!!! – mała dziewczynka szarpała się wołając o pomoc. Ojczym przykuł jedną z jej rączek do oparcia łóżka. Co nie oznaczało, że była bezbronna. Próbowała się uwolnić wolną dłonią próbując znowu krzyknąć. Zatkał jej skutecznie buzię swoją wielką łapą. Drugą natomiast próbował zdjąć jej spodenki.
Nagle ktoś odciągnął go gwałtownie.
- Zostaw ją skurwysynie!!! – krzyknął blondyn. Dostał w twarz zamknięta pięścią. Wylądował na drugim końcu pokoju.
- Oni - san!! – wrzasnęła przerażona obrotem spraw.
Mężczyzna podszedł do niego powolnym krokiem niczym kat. Chłopak złapał się za bolący kark. Został poderwany do góry przez ciemnowłosego.
- Teraz pożałujesz swojego zachowania gówniarzu. – jego głos wbijał się w uszy pięciolatki niczym miliard ostrz. Złapał go za kark przyciskając do ściany.
- Zostaw ją ona nie jest niczemu winna. – wybełkotał. – Jeżeli musisz już to z kimś zrobić to niech będę to ja nie ona. Nie zależy mi. – zacisnął oczy. Gdy tamten upuścił go na podłogę. Zdarł z niego koszulkę po czym brutalnie pieścił jego sutki. Przechodząc coraz niżej do spodni, które także z niego zdarł.
Przez cały czas dziewczynka przyglądała się z przerażeniem temu co wyprawia jej ojczym. Zadziałała instynktownie. Otworzyła wieko skrzynki. Złapała za rękojeść jednego ze sztyletów. Rzuciła, ostrze wbiło się w plecy. Po skórze popłynęła ciemnoczerwona krew. Mężczyzna upadł na leżącego pod nim blondyna.
Zrzucił go z siebie. Podniósł się do pozycji siedzącej. Z pleców wystawała rękojeść oraz kawałek ostrza. Na łóżku ze łzami w oczach oraz przerażeniem na twarzy siedziała turkusowo oka. Podbiegł do niej krzywiąc się pry tym z bólu. Przygarnął ją do siebie. Ona automatycznie schowała twarz.
- Nana już po wszystkim. Nic się nie stało. – brat starał się ją uspokoić. Ona jednak nie płakała.
- Wiem. Cieszę się, że to zrobiłam. – zamurowało go, nie sądził, że usłyszy coś takiego z jej ust. – Bałam  się, że coś Ci się stanie. Zrobiłam to, ponieważ nie chciałam, żebyś cierpiał. – przytulił ją mocniej. Chociaż była tylko dzieckiem potrafiła podjąć tak ważną decyzję, nawet jeżeli zrobiła to nieświadomie.
- Nan wiesz, że nie możemy tu zostać.
Spojrzała na brata.
- Muszę zapewnić Ci bezpieczeństwo. Dlatego to co się tutaj stało wezmę na siebie.
- Dlaczego? – teraz jej oczy zaszły łzami.
- Jestem starszy dlatego zbieraj się zabieram Cię do Oto.
~***~
Obudziłam się wcześniej niż zazwyczaj. Cały dom był pogrążony we śnie. Oczy z pozoru wyglądały na suche jednak w rzeczywistości płakałam przez sen. Kolejny raz w tym miesiącu. Wyjęłam z pod poduszki ubrania oraz ręcznik. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak zmora. Blada z podkrążonymi oczami i zaschniętymi łzami.  Zrzuciłam z siebie ubrania. Odkręciłam kurek z zimną wodą. Opierając o ścianę pozwoliłam, aby woda zmyła ze mnie koszmar nocy
Wychodząc z łazienki napotkałam spojrzenie Naomi
- Nee, obudziłam Cię? - odłożyłam mokry ręcznik na oparcie krzesła. Wnioskując z pustego łóżka Ito była u chłopaków.
- Nie. Bardziej Yuna otwierając drzwi. - uśmiechnęłam się.
- Spoko. - wygrzebałam z szafy mały plecak, który zawsze zabieram na misje. - Nie wiesz może co się wczoraj stało Anako?
Naomi wzruszyła ramionami. Otworzyła usta, ale zaraz szybko je zamknęła.
- Czyli nie wiesz? - kiwnęła głową.
Wyjęłam z szuflady parę kunai oraz shurikeinów. Odłożyłam je na łóżko obok plecaka. 
- W nocy płakałaś prawda? - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Stałam tyłem do niej. Zamknęłam oczy biorąc głęboki oddech.
- Słyszałaś? - wyszeptałam. Objęła mnie od tyłu. Odwróciłam się obejmując ją.
- Nie, ale gdy się obudziłam szlochałaś. - szepnęła.
Stałyśmy tak przez parę minut. Dopóki nie usłyszałyśmy pukania do drzwi. Usiadłam na łóżku, a ona poszła otworzyć.
- Cześć jest Nana? - Naomi odsunęła się wpuszczając blondyna do środka. Przewróciłam oczami na jego widok.
- Czego chcesz? - rzuciłam. 
- Pogadać. - przerwał, spojrzał na Naomi. - Na osobności.
Zrozumiała o co chodzi i szybko wyszła z pokoju zostawiając nas samych. Usiadł obok mnie, a ja nadal wpatrywałam się pusto w przestrzeń.
Szturchnął mnie lekko w bok. Zmuszając tym samym, abym zaszczyciła go spojrzeniem.
- Słyszałem, że puszczają Cię samą na misję rangi S. 
Zamiast coś powiedzieć zaczęłam analizować jego dzisiejszy ubiór. Nie miał na sobie płaszcza w czerwone chmurki. Ubrany był w ciemne jeansowe spodnie i czarną bluzkę z siateczką na ramionach, długa grzywka związana była na czubku w kucyk natomiast reszta luźno opadały zasłaniając lewe oko. 
- A no puszczają. - bąknęłam. - I co z tego? - spojrzałam na niego pustym wzrokiem. 
- Martwię się o Ciebie. - opuściłam głowę patrząc na podłogę. 
- Nie masz o co. - chciałam go przytulić powiedzieć, że nie jestem już pięcioletnią dziewczynką, która potrzebuje opieki. - Dam sobie radę. Jestem wyszkolona lepiej niż mało kto. 
- Wiem, nie martwię się o to czy sobie poradzisz tylko, że go spotkasz. - w jego oczach zobaczyłam złość. Doskonale wiedziałam o kogo chodzi.
- Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Ta misja polega tylko na zwiadzie nic więcej.
Pokiwał głową. Przyciągnął mnie mocno przytuląjc. Wtuliłam się w niego. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę nie odzywając ani słowem.
- Chyba powinnam się zbierać. Za godzinę muszę ruszać, a mam się jeszcze spakować i przebrać. - wypuścił mnie niechętnie. 
-To ja pójdę w takim razie poszukać Naomi. - wyszedł zostawiając mnie samą. 
Gdy wyszedł wrzuciłam broń do plecaka. Wzięłam pudełko po czym udałam się do łazienki. Wyszłam ubrana w strój ANBU. 
Postanowiłam wyjść w tradycyjny sposób. Otworzyłam okno upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu zrzuciłam plecak na ziemię. Następnie sama wyskoczyłam.
Lądowanie w miarę mi się udało. Tak jak przystało na członka elitarnej drużyny zwiadowczej nie dało się usłyszeć jak spadam na twardy grunt. Maskę przyczepiłam do plecaka na tyle luźno aby szybko ją zdjąć, ale także na tyle mocno, aby się nie odczepiła. 
Puściłam się biegiem w stronę lasu. Wbiegając w głąb nie myślałam o niczym innym jak tylko o tym co mnie czeka.



A tutaj macie maskę Nany. Wiem mój talent artystyczny powala. Ale czego można się spodziewać po kimś kto nie rysowała od roku. 

2 komentarze:

  1. Hej hej ! trochę dawno nie było posta... będziemy się gniewać :D
    Nie no tak serio to super! Czekam na kolejny z niecierpliwością, życzę weny duuużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam😔 za długą nieobecność ale nie miałam trochę czasu i weny żeby go skończyć. Na głowie miałam też opowiadanie konkursowe i dla tego ale obiecują,że rozdział 3 będzie szybciej jest już w połowie napisany.

      Usuń

Przeczytałeś/łaś jakiś rozdział? Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Będzie mi bardzo miło czytając coś pozytywnego na temat rozdziału :)
Każdy pozytywny komentarz motywuje mnie do działania :)